niedziela, 26 stycznia 2014

[5] Nie otwieraj drzwi...


Do pokoju wszedł Jake.
- Widziałaś mamę ? - spytał.
- Ostatnio o ... która jest godzina?
- Po 20:00.
Rany już ?! Siedziałam w swoim pokoju kilka godzin.
- Widziałam ją dzisiaj po szkole. - powiedziałam spokojnie. - Stało się coś?
- Nie ma jej w domu.
- Jak to nie ma? - zawsze jak gdzieś wychodziła informowała nas o tym.
- No tak po prostu nie ma.
Staliśmy tak przez chwilę w ciszy.
- Dzwoniłeś do niej?
- Tak...ma wyłączony telefon.
- Poczekajmy na tatę. Może on wie gdzie jest mama. - zaproponowałam.- W tym czasie zadzwonię do babci.
- Jak tam sobie chcesz. - powiedział wzruszając ramionami i wyszedł.
Sięgnęłam po telefon. Wyszukałam numer babci. Po krótkim sygnale usłyszałam niespokojny głos po drugiej stronie.
- Wszystko w porządku? - spytała babcia nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Yyy...tak. Tylko mama gdzieś zniknęła.
- Jak to zniknęła?
- Nie wiem. Nie ma jej w domu. Nie powiedziała gdzie idzie.
Zapanowała cisza.
- Jest ktoś jeszcze w domu?
- Jake. Tata jest w pracy.
- Zadzwonię do ciebie za chwilę. Nie wychodź nigdzie. - rzuciła i się rozłączyła.
Zdziwiło mnie ostatnie zdanie. Dlaczego miałam nie wychodzić? Ta cała sytuacja wydała mi się dziwna. Mama znikająca gdzieś bez śladu. To do niej nie podobne. Rzadko wychodziła z domu, ale jeśli już wychodziła to zawsze o tym ktoś wiedział. Usiadłam na łóżku. Wzięłam pierwszą lepszą książkę i zaczęłam ją czytać. Po około 10 minutach zadzwonił telefon.
- Halo?
- Słuchaj mnie teraz uważnie.
- Dobrze - powiedziałam zdezorientowana.
- Pilnuj żeby Jake nigdzie nie wychodził. I nie otwieraj nikomu drzwi. Zasłoń wszystkie okna. Zaraz tam będę.
- Okey, ale dlaczego ?
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Babcia się rozłączyła.
- Otworze ! - powiedział Jake i zbiegł po schodach.
- Jake nie !
Zgasły światła. Było zupełnie ciemno. Przerażona szukałam ręką włącznika. Stałam na schodach bojąc się ruszyć.
- Nie otwieraj drzwi. - nakazałam.
- Ale dlaczego? To pewnie tata. Wyluzuj. - nie musiałam na niego patrzeć żeby wiedzieć, że się ironicznie uśmiecha. Chciałam coś powiedzieć, ale Jake otworzył drzwi.
- Myślałem, że mi nie otworzycie. O widzę, że światło zgasło. - w drzwiach faktycznie stał tata. Odetchnęłam z ulgą. Zasłoniłam okna tak jak mi babcia kazała. Zostało już tylko to w moim pokoju. Cicho pomknęłam na górę. Zasłoniłam okno i wyciągnęłam z szuflady latarkę. W rogu dostrzegłam kij basebolowy. Pomyślałam, że mi się przyda. Wyszłam z pokoju. Nagle światła się zapaliły. Zdziwiłam się. Nikt w naszym domu nie zna się na elektryce. Zawsze musieliśmy prosić sąsiada o pomoc. Ruszyłam w stronę salonu. Coś było nie tak. Czułam to.
W kuchni natknęłam się na Jake'a.
- Idę do swojego pokoju. A tak między nami to tata chyba wziął się  za elektrykę. - uśmiechnął się do mnie i poszedł. Odprowadziłam go wzrokiem. Zachciało mi się pić. Odwróciłam się w stronę lodówki. Omal nie krzyknęłam z przerażenia. Przede mną stał tata.
- Jej tato wystraszyłeś mnie.-powiedziałam z wyrzutem. Uśmiechnął się.
Wyciągnęłam z szafki szklankę i nalałam sobie soku bananowego.
- Jak w pracy ? - spytałam. Nie otrzymałam odpowiedzi. Upiłam łyk soku i spojrzałam na tatę, a raczej tam gdzie go przed chwilą widziałam. Nie było go. Pewnie poszedł się położyć. Wzruszyłam ramionami. Zamknęłam lodówkę. Upuściłam szklankę, która rozbiła się oblewając mnie sokiem. Za drzwiami lodówki stał tata. Zaczęłam się trochę bać.
- Tato...! - nie dokończyłam, gdyż jego oczy zrobiły się szkarłatne. - Yyy...pójdę się już położyć. Dobranoc. - rzuciłam i ruszyłam w kierunku schodów. Zacisnął rękę na moim ramieniu uniemożliwiając mi dalszych kroków. Zaczęłam panikować. Próbowałam się wyrwać. To na pewno nie był mój tata. Na moich oczach '' tata'' zaczął się przeobrażać. Pomyślałam o kiju basebolowym opartym o lodówkę. Szybkim ruchem sięgnęłam po niego i uderzając w napastnika wyswobodziłam się z uścisku. Czym prędzej pobiegłam na górę i zabarykadowałam drzwi.
- Hej, co jest? Po co ci ten kij ?- spytał  Jake zdziwiony. Co on robił w moim pokoju? A może to również nie jest mój brat! Zwróciłam kij w jego stronę.
- Odbiło ci? Odłóż ten kij.- zacisnęłam ręce na rękojeści.
- Udowodnij, że TY to ty. - wycedziłam.
- Ale jak?! - zamachnęłam się. - Dobra czekaj. Pamiętasz te słuchawki? Te od babci. No więc, kiedy byłaś w szkole to wpadli do mnie kumple i....tak się złożyło, że pożyczyliśmy je i się gdzieś zapodziały. Szukałem wszędzie. Potem ty wróciłaś i przesłuchałaś wszystkich...resztę wydarzeń już znasz.- dokończył. Opuściłam kij i przyłożyłam mu z liścia.
- To za te kłamstwa!
Coś huknęło o drzwi. Po chwili otworzyły się. Stanęłam przed bratem chcąc go obronić. W drzwiach stała babcia.
- Szybko ! Pospieszcie się. Za mną do samochodu.-rozkazała. Posłuchaliśmy jej. Po chwili siedzieliśmy już w czarnym  volvo.
- Co to było?- spytałam, kiedy z piskiem opon wyjechaliśmy na ulicę.
- Chimera.
- Chimera?! Nic mi to nie mówi. - powiedziałam.
- To ziejący ogniem potwór. Ma głowę lwa, ciało kozy i ogon węża. Mitologiczny stwór.
- Ale jakim cudem ta cała Chimera znalazła się w naszym domu?!- żądałam wyjaśnień.
- Tego się dowiemy. - zajechaliśmy pod dom babci.- Wysiadajcie.
Weszliśmy do środka. - Napijecie się czegoś ?- pokręciliśmy przecząco głowami. Babcia zniknęła w kuchni.
- O co tu chodzi?! Mamy nie ma, tata to nie tata, nasz dom ledwo stoi.....żądam wyjaśnień!- krzyknął  Jake poirytowany.
- To nie takie proste. Ja też nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, jasne?!- byłam na granicach wytrzymałości.- Skąd ja mam to wiedzieć?! Gdybyś nie otworzył tych cholernych drzwi...
- Właśnie...drzwi. Skąd wiedziałaś żeby ich nie otwierać?! Dlaczego pozasłaniałaś okna, groziłaś mi tym kijem i sprawdzałaś mnie?!
- Bo...- nie wiedziałam co powiedzieć.
- Dosyć tych wrzasków!- powiedziała babcia.- Idźcie spać. Jutro się czegoś dowiemy. Nie zniosę sprzeciwu!
- Ale co z tatą ? - spytałam zmartwiona. - Tym prawdziwym.
- Zostawiłam mu wiadomość. Myślę, że Chimera wróci do swojego pana. Na tę noc to koniec.
Ruszyliśmy do pokoju gościnnego. Spojrzałam na Jake'a. Unikał mojego wzroku. Było po północy. Przebraliśmy  się w ciuchy, które nam babcia przyniosła i poszliśmy spać.
----------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że miło się czytało. Liczę na komentarze ;3

13 komentarzy:

  1. Fajnie się to czyta. Miałaś dobry pomysł na opowiadanie :) Zazdroszczę ci talentu

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę ci powiedzieć ze nawet fajniutkie :)
    Co jak co ale talenta to ty masz !:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Po co ten kij? To zdanie mnie tak rozśmieszyło XD. Fajny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie się czyta :) Fajny pomysł :)

    Pozdrawiam :)
    Jakbyś miała ochotę to zapraszam do siebie, wiem że niektórzy nie lubią blogów z opowiadaniem, ale może Tobie się spodoba, bo sama piszesz
    opowiadanie ?

    http://na-przekor-innym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, z chęcią przeczytam ;3 Również pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie wiem czy mam powiadamiać, ale to robię
      Melduję, że właśnie pojawił się nowy rozdział
      Jeżeli masz ochotę to zapraszam serdecznie :)
      http://na-przekor-innym.blogspot.com

      Buziaczki :*

      Usuń
    3. Świetnie ! Już wpadam ;3

      Usuń
  5. Bardzo ciekawe. Będę wpadać tu częściej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm, nie wiem jak mam to skomentować xD Mogłoby być więcej opisów i bardziej czytelna czcionka oraz tło, bo przeszkadza troszkę w czytaniu. Rozwiń trochę opisy przy dialogach ;D
    Polecanie za polecanie? ^^
    http://cursed-psychopath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za porady. Postaram się to poprawić. Okey, polecanie za polecanie.

      Usuń

Jeśli przeczytałeś/aś rozdział zostaw po sobie ślad. Jeśli piszesz własnego bloga to wiesz jakie to ważne.
Komentarz= Motywacja