piątek, 7 lutego 2014

[7] Nieposkromiona.

Zdziwiłam się. Pierwszy raz widzę tę dziewczynę, a okazuje się, że zna moje imię.
- Zależy kto pyta.- powiedziałam nieufnie.
- Ach, no tak. Racja. Nie przedstawiłam się. - przeprosiła.- Kelly Lottery, kuzynka Amelii. Przyjechałam z Włoch.
- Amelia nic mi nie mówiła. - ostrożnie dobierałam słowa. Nie ufam ludziom jak kiedyś. Wiąże się to z ostatnimi wydarzeniami.
- Może nie zdążyła. Dopiero co przyjechałam. To miała być niespodzianka. Wracam właśnie z lotniska. Zostawiłam tam torbę i musiałam po nią wrócić. - wyjaśniła.
- Zdaża się. Pójdę już. Na pewno się jeszcze spotkamy skoro jesteś kuzynką Amy. Cześć. - rzuciłam przez ramię i oddaliłam się. Noc była ciepła. Deszcz przestał padać. Szłam spokojnie przez miasteczko. Nawet nie zauważyłam jak dotarłam do starego cmentarza. Starego z tego względu, że nie robili tu nic nowego poza tym co stworzyli założyciele. A było to bardzo dawno. Rzadko kto tu przebywał. Jedynie na pogrzebach i w święto zmarłych. Miejsce sprawiało wrażenie opuszczonego. Okolica była dość nieciekawa, więc się nie dziwię, że poza lokalnymi chuliganami nikt tutaj się nie zapuszcza. Przeszłam przez mur, ogradzający cmentarz. Czułam się trochę jak w filmie. Bezszelestnie wynurzyłam się zza drzewa i niemal natychmiast tego pożałowałam. Widok był okropny. Przy jednym z grobów kucała zakapturzona postać. Było słychać dziwny dźwięk. Jak gdyby ktoś pił. Raz po raz dochodziły do moich uszu głośne westchnienia. Myślałam, że to jakiś pijak dokańcza kolejną butelkę wina. Zaczęłam się wycofywać. Po drodze nastąpiłam na gałąź, która złamała się z głośnym trzaskiem. Zwróciło to uwagę owej postaci. Odwróciła głowę w moją stronę. Dopiero teraz zobaczyłam leżącego przed moim mniemanym pijakiem mężczyznę. Z jego szyi sączyła się krew.Wrzasnęłam i pobiegłam na oślep przez krzaki. Nogi miałam jak z waty. Oddech przyspieszył. Skryłam się za wielkim dębem i nasłuchiwałam. Stałam tak przez chwilę bojąc się ruszyć. Wróciłam myślami do tego mężczyzny. Czy był martwy? Może trzeba mu pomóc. Rozważając wszystkie za i przeciw ruszyłam w stronę cmentarza. Przeklinałam  siebie w duchu za to, że odezwała się we mnie potrzeba ratowania nieznajomego. Bałam się. Tak jak poprzednio przeszłam przez mur. Do mojego celu było już niedaleko. Wspięłam się na drzewo by ocenić w jakim położeniu jestem. Dookoła ani żywej duszy. Nie miałam kogo wołać o pomoc. Moja pozycja była beznadziejna. Spojrzałam na leżącego nieopodal człowieka. Jego tors unosił się w górę i w dół. Oddychał. Nie mogę teraz się poddać. Chwyciłam najbliższej gałęzi. Na ręce poczułam czyjś dotyk. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Poślizgnęłam się i spadłam. Potem była już tylko ciemność.
                                                                         ***
Otworzyłam oczy. Leżałam na czymś miękkim. Z trudem się podniosłam. Byłam strasznie poobijana. Która to mogła być godzina? Udało mi się podnieść do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się. Byłam w czyimś pokoju. Mój mózg od razu ocenił wystrój. Podobało mi się. Usłyszałam kroki na dole i szepty. Chyba ktoś się kłócił. Wytężyłam słuch.
-...Jak mogłaś być tak nie ostrożna?!
- Nie wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje. Pragnienie było zbyt silne żeby zbadać cały teren...
Usłyszałam znajomy głos. Nie byłam jednak pewna do kogo należał.
- Trzeba będzie coś z nią zrobić. Za dużo widziała.
Przestraszyłam się. Nie miałam wątpliwości, że chodziło o mnie. Nagle drzwi się otworzyły. Weszła kobieta o smukłej sylwetce. Za nią kroczyła... Lauren. Gdzieś głęboko w podświadomości wiedziałam, że to ona. Skupiłam wzrok na kobiecie. Patrzyła na mnie przenikliwie. Wzdrygnęłam się. Chwilę potem znalazła się tuż przede mną. Wpatrywałam się w jej oczy przerażona.
- Wrócisz do domu i zapomnisz o tym co widziałaś. Potknęłaś się i straciłaś przytomność. Ocuciłam cię. - jej źrenice się powiększały i malały raz po razie. Wkrótce potem nie pamiętałam nic co się wydarzyło.
                                                                   ***
Wchodząc do domu przemknęłam cichaczem do pokoju. Byłam obolała i zmęczona. Wzięłam ciepły prysznic, który ukoił moje myśli i poszłam spać. Śniła mi się mama. Nie był to przyjemny sen. Scena odgrywała się w jakiś lochach. W rogu leżała skulona mama. Nad nią pochylał się mężczyzna. Nie widziałam jego twarzy. Podeszłam bliżej. Moje kroki odbijały się echem po lochu. Stanęłam tuż za nim. Mówił coś, ale zdaje się jakby nie było to skierowane do mamy. Wtedy dostrzegłam w cieniu potwora, który zaatakował mnie w domu. Włosy zjerzyły mi się na karku. Stwór podniósł swój ogon i rzucił kobietą o ścianę. Krzyczała. Nie mogłam w to uwieżyć. Lampy rozbiły się pod moim gniewem. Odwrócili się i spojrzeli w moją stronę. Nie było to jednak zwykłe spojrzenie. Miałam wrażenie, że próbują zobaczyć coś co stoi za mną. Trwało to jednak chwilę. Wszystko się zmieniło.
Wszedł wielki królik i powiedział, że wygrałam konkurs czarownicy roku. Następnie się obudziłam. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Musiałam to wszystko poukładać w głowie. Ten pierwszy sen był taki realistyczny. Spojrzałam na budzik. Wskazywał równo 6:50. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Zrobiłam lekki make-up i poszłam na śniadanie.
                                                                              ***
Weszliśmy do klasy. Pani Rodrigez wróciła z urlopu. Wszyscy mieli ponure miny. Jak widać nikt nie cieszył się z jej powrotu. Zaczęła się lekcja. Jak zwykle była nudna. Nauczycielka ciągle zerkała w moją stronę. Nie byłam zdziwiona, ale zaczęło mnie to irytować. Na szczęście zadzwonił dzwonek. Już myślałam, że to nigdy nie nastąpi. Udałam się w stronę swojej szafki w towarzystwie Amy. Rozmawiałyśmy o tym jak bardzo nie lubimy nauczycielki z fizyki. Później rozmawiałyśmy o jej kuzynce. Dowiedziałam się, że jest od nas starsza i urodziła się tu, ale musiała się przeprowadzić do Włoch ze względów finansowych.Niestety temat szybko się wyczerpał i zapadła cisza.
- Matt ci się przygląda. - powiedziała z lekkim uśmiechem. Zarumieniłam się. - Uwaga idzie tu!- pisnęła i zniknęła gdzieś w tłumie. Zabiję ją.
- Cześć. -powiedział. - Jestem Matt.
- Yyy...hej, jestem Olivia. - znów się zarumieniłam.
- Miałabyś ochotę się przejść?- zaproponował.
- Jasne. - odpowiedziałam uśmiechając się nieśmiało. Odwzajemnił uśmiech i chwilę później spacerowaliśmy po szkolnym boisku. Miło się z nim rozmawiało. Niestety zadzwonił dzwonek. Pożegnałam się i wróciłam do budynku.
- Opowiadaj ! - zderzyłam się z Amy. Jej oczy lśniły z podniecenia.
- Nie ma co opowiadać. Rozmawialiśmy tylko, nic więcej. - odparłam zawstydzona.
W drodze drodze do klasy streściłam jej naszą rozmowę. Rozmawialiśmy głównie o szkole. Po lekcjach wróciłam do domu. Miałam dzisiaj iść do szkoły muzycznej. Odrobiłam lekcje. Zajęło mi to ponad godzinę. Musiałam już wychodzić. Za chwilę miałam autobus. Chwyciłam gitarę i ruszyłam w stronę przystanku. Miałam około 10 minut drogi. Nie było więc daleko. Doszłam równo z przyjazdem autobusu. Zapłaciłam za bilet i usiadłam w wolnym miejscu przy oknie. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Przyglądałam się ludziom siedzącym w autobusie. Przede mną siedziała starsza kobieta. Obok niej siedział mężczyzna w średnim wieku, który zawzięcie dyskutował z kobietą siedzącą na przeciwko. Nic nadzwyczajnego. Po kilkunastu minutach byłam pod szkołą muzyczną. Weszłam do budynku. Pani Cook siedziała jak zwykle przy biurku pisząc coś w dzienniku. Wyciągnęłam gitarę z futerału i przygotowałam się do lekcji. Nuty położyłam na stojaku i nastroiłam się. Lekcja była fajna. Może trochę męcząca, ale wyszłam z klasy z uśmiechem na twarzy. Nie chciałam jechać autobusem, więc poszłam na piechotę. Kierowałam się w stronę domu babci. Chciałam jej opowiedzieć mój sen. Mam przeczucie, że ma on związek z tą całą sprawą. Nie byłam jednak na 100% pewna, więc skręciłam w stronę lasu. Wiedziałam co chcę zrobić. Zboczyłam ze ścieżki i zagłębiłam się w las. Ptaki przyjaźnie świergotały. Słońce świeciło. Usłyszałam szum wody. Gdzieś tutaj musi być strumyk. Podążałam za odgłosem wody i trafiłam na przepiękne miejsce. W oczy rzucał się pokaźny wodospad. Przez chwilę wsłuchiwałam się w jego dźwięk. Zamknęłam oczy i wypowiedziałam te słowa w myślach " Przybądź Kaminari. Potrzebuję cię."
Czułam się trochę dziwnie. Może nie usłyszała mojego wołania? Moje wątpliwości przerwało pojawienie się wilczycy. " Wzywałaś mnie?" Opowiedziałam jej mój sen.
- Myślisz, że ma to związek z zaginięciem mamy ?
- Tak i nie.
- Powinnam porozmawiać z babcią.
- Tak. Być może dzięki temu traficie na jakiś trop. Powinnaś na siebie uważać. Ten kto porwał twoją matkę może również porwać i ciebie.
- Myślisz, że wiąże się to z darem, który otrzymałam ? Z magią?
- Nie wykluczone. Idź porozmawiać z babcią. Szkoda czasu na zwlekanie. Jeśli twój sen okaże się wizją to niewiele czasu jej zostało. ON ją wykończy.
Podziękowałam wilczycy i ruszyłam szybkim krokiem do babci. Kaminari miała rację. Jeśli to prawda to trzeba znaleźć mamę jak najszybciej.
----------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział jest trochę dłuższy. Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednimi rozdziałami. Mam nadzieję, że pod tym również się jakieś znajdą. Jeśli zauważyłeś błędy to napisz w komentarzu. Będę wdzięczna.

6 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie! <3

    Bardzo podoba mi się Twój blog! Masz może ochotę na wspólną obserwacje? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Długi rozdział i na początku myślałam, że nie przeczytam całego ale potem mi się spodobało i przeczytałam jest świetne :D Obserwuję i liczę na rewanż :D
    http://monika-mooniika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz ogromny talent ! Nie chciałabyś wydać książki ? Ja bym z pewnością kupiła :) + Obserwuje !
    purlequince.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest niezły, ale drażni mnie brak akapitów. Ostatnio stałam się przewrażliwiona na tym punkcie. Kim była ta postać na cmentarzu? To wampir tak? Kto to ten Matt? Olivia gra na gitarze i jest czarownicą?! Och! Już lubię tę dziewczynę.
    Dobra minus to, to, że cyfry zapisujemy słownie nie liczbami, ale to taki mały fakcik :)
    Podobało mi się,więc prawdopodobnie przeczytam poprzednie części.
    Obserwuje.
    Pozdrawiam i liczę na rewanż
    Idril
    www.wilcza-corka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Treść sama w sobie jest ok, ale razi mnie w oczy brak akapitów. Przez to, że ich nie ma treść wygląda za przeproszeniem jak gówno.
    Dlaczego robisz spację przed znakiem zapytania itd? To jest błąd. Błędnie zapisujesz też dialogi. Poprawnie zapisany dialog wygląda tak:

    - Hej - uśmiechnęłam się do Dylana, który siedział na kanapie w salonie i oglądał mecz. - Gdzie Ally? - zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu.
    - U koleżanki - odparł znudzonym głosem przeżuwając popcorn.

    Widzisz różnicę? To jest taki wzór:
    - tekst - czynność jaką wykonuje dana osoba/opis.

    Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Na pewno postaram się poprawić te błędy i skorzystam z rad. Pozdrawiam

      Usuń

Jeśli przeczytałeś/aś rozdział zostaw po sobie ślad. Jeśli piszesz własnego bloga to wiesz jakie to ważne.
Komentarz= Motywacja