poniedziałek, 5 maja 2014

[13] "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. "

- Wszystko mam już za sobą. Nie będzie więcej strachu ani szarpaniny nerwów.. Jestem sama na wyspie. Sama z dziewięcioma trupami... Ale co z tego? Żyję. Już...nie będę się bała. - szłam jak automat. W tle było słychać ciche szepty.
                           
                              Jedno małe Murzyniątko
                              Poszło teraz w cichy kątek
                              Gdzie się z żalu powiesiło
                              Ot, i koniec Murzyniątek. 

Zbliżał się koniec. Weszłam na krzesło, patrząc przed siebie jak lunatyczka. Założyłam pętlę na szyję... Wsłuchiwałam się w słowa wierszyka, gdy nagle usłyszałam:
                             
                                Jedna mała czarownica
                                Nie spełniła woli pana
                                Zamiast tego Mu uciekła
                                I spotkała ją za to kara.
                                Dziewczę o płowych włosach umrzeć musiało
                               Aby przypieczętować to co stać się miało
                              Nic nie powstrzyma władcy mroku
                             Zginie pogodna dusza mieniąca się słońcem.
                             W kałuży krwi, szkła i papieru.

Zapaliło się światło. Pani Morgan szła w moją stronę z uniesionymi rękami.
- Brawo! Olivio to było naprawdę świetne....
Nie słuchałam jej. W głowie rozbrzmiewały mi owe dziwne szepty. Byłam zbyt przerażona żeby okazać jakikolwiek entuzjazm dobrze zagraną rolą. Stałam wpatrując się tempo w podłogę. Przestraszyłam tym chyba panią Morgan.
- Olivia kochanie, co się stało? - popatrzyła na mnie czule. - Źle się czujesz?
Moje milczenie wzięła za odpowiedź twierdzącą, gdyż kazała jednej z uczennic zaprowadzić mnie do szkolnej pielęgniarki.
- Nic mi nie jest. Czuję się ...dobrze. Jestem po prostu w szoku - pani Morgan przyjrzała mi się uważnie po czym rzekła:
- No dobrze - wzruszyła ramionami. - Na dzień dzisiejszy koniec. Przećwiczcie rolę w domu i widzimy się za tydzień.
                                                                  ***
     Przez resztę dnia nie mogłam się skupić. Rozmyślałam nad słowami wierszyka.
                                     
                                     
                                               Jedna mała czarownica
                                Nie spełniła woli pana
                                Zamiast tego Mu uciekła
                                I spotkała ją za to kara.
                               Dziewczę o płowych włosach umrzeć musiało
                               Aby przypieczętować to co stać się miało
                               Nic nie powstrzyma władcy mroku
                               Zginie pogodna dusza mieniąca się słońcem.
                               W kałuży krwi, szkła i papieru.

Muszę o tym komuś powiedzieć, bo inaczej zwariuję! Opadłam z rezygnacją na krzesło. Poczułam na plecach czyjś wzrok. Odwróciłam się i ujrzałam w kącie klasy Laurel. Patrzyła się na mnie, przygryzając nerwowo wargę. O nie, nie mam zamiaru z nią rozmawiać! Podniosłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. Jak można było się tego spodziewać Laurel poszła za mną. Próbowałam nie zwracać na nią uwagi. Przyśpieszyłam kroku. Na zakręcie wpadłam na Kathy. Dziewczyna przewróciła się gubiąc przy tym książki, które trzymała.
- Strasznie cię przepraszam - wydukałam.
- Nic się nie stało - powiedziała uśmiechając się. - Uciekasz przed kimś?
Tak uciekałam, ale przecież jej tego nie powiem. Starałam się przybrać minę, która świadczyłaby o tym, że uważam to za żart.
- Nie, czemu tak uważasz?- Mruknęła coś pod nosem i poszłyśmy do łazienki chcąc poprawić Make-up.

                                                                ***
- Jeszcze raz.
-Wchodząc do łazienki poślizgnęłam się na czymś. Myślałam, że to woda. Powiedziałam Olivii żeby uważała i wtedy.... - zawahała się. - Wtedy ją zobaczyłam. Leżała pod umywalką w kałuży krwi. Na ciele miała pełno odłamków szkła. Ręce miała związane papierem toaletowym. Była...martwa.
Kathy skończyła opowiadać policjantom to co zobaczyłyśmy. Byłam zbyt przerażona by coś powiedzieć.
Leżała pod umywalką w kałuży krwi. Na ciele miała pełno odłamków szkła.                    Ręce miała związane papierem toaletowym.
To idealnie pasuje do wierszyka. Zamordowana dziewczyna była życzliwą osobą o jasnych włosach. To by wyjaśniało duszę mieniącą się słońcem. A co do pierwszej części wierszyka to nie miałam wątpliwości, że chodziło o mnie i o Amy. To coś jak...przepowiednia.

                                                                 ***
Poprawiałam makijaż w toalecie. Nagle usłyszałam trzask drzwi. Odwróciłam się. Nikogo nie było. Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po torebkę. Wydobyłam z niej tusz do rzęs. Podniosłam rękę na wysokość oczu i spojrzałam w lustro żeby nie wyjechać. Przestraszona wypuściłam tusz z ręki. W szybie zobaczyłam mężczyznę. Uśmiechał się złowieszczo do mnie. Odwróciłam się za siebie, kiedy lustro pękło wbijając mi boleśnie odłamki szkła. Krzyknęłam z bólu. Krwawiłam. Usłyszałam jakiś ruch za sobą. Ktoś przebił mnie czymś ostrym. Umarłam.
- Olivio słyszysz mnie?
- Olivia!
Ocknęłam się. Nade mną stał Matt i przerażona Kathy.
- Mój Boże - zakryła sobie usta dłonią.
- Kathy, co się stało? - spytałam cicho.
- Ty...- wskazała na mnie palcem. - Ty krwawisz!
                                                                ***
- Przepraszam panią. Przed chwilą przywieźli tu moją wnuczkę Olivię Leander. Jestem jej babcią. Gdzie ją znajdę?
- Sala nr. 302.
- Dziękuję.

 * Chwilę później na sali*

- Jak się czujesz skarbie? - do łóżka, w którym leżałam podeszła babcia.
- Bywało lepiej - burknęłam. - Gdzie są Kathy i Matt?- na to pytanie babcia spuściła wzrok. - Gdzie oni są?? - powtórzyłam.
- Olivio posłuchaj..kiedy zadzwonili do twojej mamy ze szpitala powiedzieli jej, że zatrzymali dwoje nastolatków podejrzanych o napaść na ciebie. Powiedzieli też, że  tłumaczyli się jakąś wyssaną z palca, nielogiczną historią. Dlatego muszę Cię spytać co się stało? - wyrzuciła z siebie.
- Wiesz nie pamiętam za wiele....- opowiedziałam jej to co potrafiłam i czekałam na to co powie. Zakryła tylko usta dłonią tak jak zrobiła to Kathy, kiedy powiedziała mi, że krwawię.
- Jesteś pewna?
- Tak. Czego tu nie być pewnym??! Byłam w ciele ofiary tego faceta i odczuwałam jej wszystkie emocje, ból..i jeszcze krwawiłam jak ona. To nie jest normalne! W dodatku spełniły się słowa wiersza...
- Jakiego wiersza? - spytała babcia ostro. Wyrecytowałam jej go. Patrzyła na mnie wielkimi oczami.
- Babciu, co się dzieje? - spytałam dotykając jej dłoni.
- Ja.... nie jestem pewna. Miejmy nadzieję, że nic takiego się już nie powtórzy. Ale proszę cię, uważaj na siebie - po tych słowach pocałowała mnie w czoło i wyszła. Tak po prostu. Byłam wściekła. Nie dość, że moich przyjaciół trzymają na komisariacie chociaż są niewinni, to jeszcze babcia coś przede mną ukrywa. Wyskoczyłam z łóżka i wyrwałam sobie wenflon, przez który podłączyli mnie pod kroplówkę. Zawyłam z bólu. Na salę wbiegła pielęgniarka i pomogła mi wstać. Po wezwaniu lekarza opatrzyli mnie i kazali wrócić spowrotem do łóżka. To niesprawiedliwe! Moich przyjaciół przesłuchują, a ja sobie leżę w najlepsze. Obłęd.
                                                               ***
- Powtórzę jeszcze raz.. To nie my ją napadliśmy. Olivia jest naszą przyjaciółką. Zresztą nie mamy motywu...
- Inspektorze, młodzi są niewinni. Możemy ich wypuścić - na salę wszedł policjant z Sylvią Leander. - To jest babcia napadniętej dziewczyny. Wszystko nam wyjaśniła...

                                                            ***
* Laurel*

Muszę porozmawiać z Olivią. Zależy mi na tej przyjaźni. Usiadłam na parapecie. Wystukałam jej numer i zadzwoniłam. Odrzuciła połączenie. Westchnęłam. Jak mam z nią porozmawiać skoro mnie unika??! Zrezygnowana opadłam na łóżko. Leżałam dobre 10 minut, kiedy doznałam olśnienia. Pójdę do jej babci.
             Szczerze mówiąc myślałam, że będzie łatwiej, ale no cóż...
- Nie wpuszczę cię do środka. Odejdź istoto mroku!
- Ale...musi mnie pani wysłuchać - zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć, gdyż kobieta zatrzasnęła mi drzwi. Zaklnęłam pod nosem.
-Tak łatwo się nie poddam! Słyszy pani? Będę walczyć o tą przyjaźń - krzyknęłam i odeszłam.

* Kathy*

- Halo?
- Olivia? Jak się czujesz?
- Już lepiej. Jak na komisariacie? Mam nadzieję, że nie będziecie mieć przeze mnie kłopotów...
- Nie, spokojnie. Twoja babcia nas z tego wyciągnęła. - powiedziałam uśmiechając się do słuchawki. Zapadła cisza.
- Livia? Jesteś tam?
- Tak. Zamyśliłam się... - westchnęła.
Wzięłam soczek i usiadłam przed telewizorem.
- Nad czym? - spytałam.
- Co byś zrobiła, gdyby twoja przyjaciółka nie powiedziała ci czegoś bardzo ważnego..i próbowała cię skrzywdzić. Znaczy...skrzywdzić bo nad sobą nie panuje...?
Zastanowiłam się. W telewizji leciał Shrek ,co mnie trochę dekoncentrowało. Po chwili głębokiego namysłu rzekłam:
- Porozmawiałabym z tą osobą szczerze. I może nie od razu bym jej wybaczyła, ale na pewno starałabym się dociec dlaczego to zrobiła..no i oczywiście jak jej mogę pomóc.
- Dziękuję Kathy, jesteś wspaniała.
- Cieszę się, że mogłam pomóc - na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Na początek chciałabym podziękować Ronnie za to, że zmotywowała mnie do napisania tego rozdziału. Gdyby nie ona to pewnie jeszcze długo bym go nie napisała. Dziękuję <33
 Mam nadzieję, że się podoba.
Zastosowałam nowy szablon i myślę, że jest lepszy. A Wy jak sądzicie?

5 komentarzy:

  1. Oczywiście, że się podoba. Ba! Jest genialny! Jak to możliwe, że już od pierwszych słów siedzę jak na szpilkach i zastanawiam się co będzie dalej? Ten początek mnie zmylił, przyznaję. ;p Jednocześnie trochę przeraził. A tu okazało się, że to tylko próba. Bardzo fajna myśl z tym wierszykiem, cały pomysł klątwy jest ogromnie ciekawy. Aż trudno się doczekać, co będzie dalej. Wiesz co mnie urzeka w Twoim sposobie pisania? Akcja. Cały czas akcja. Również i w tym rozdziale dużo się działo. Podziwiam Cię za to. Ja pewnie rozpisałabym się w trzech rozdziałach ;p Tak jak w tym komentarzu, ale wybacz, lubię dużo pisać. I mówić ;p
    Cieszę się, że udało mi się Ciebie zmotywować. W końcu zrobiłaś ostatnim razem to samo, więc fajne, że mogłam się odwdzięczyć :)
    A szablon? Piękny. Pasuje do Twojej historii. Cały czas pracuję nad tym aby szablony które tworzę tak wyglądały. Z jakiej strony go ściągnęłaś jeśli mogę wiedzieć? :)
    No dobrze, kończę już. Chciałam jeszcze tylko dodać, że również jesteś jedną z moich ulubionych bloggerek. Ciężko mi znaleźć opowiadanie, które przypadnie mi do gustu, a Twoje mnie tak wciągnęło... W końcu znalazłam takie, które mogę zaliczyć do tych ulubionych. Jejuu :D
    No to trzymaj się siostro bloggerko, niech wena będzie z Tobą, tak abyś szybko pisała kolejny rozdział, bo umieram z niecierpliwości! :*
    Ronnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 0.0 przerażająco długi ten komentarz...
      Wybacz, że musiałaś to wszystko czytać :*

      Usuń
    2. Nic nie szkodzi, że długi. Wzruszyłaś mnie...Chce mi się aż płakać ze szczęścia. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że taki miły komentarz napisałaś właśnie TY. Uśmiecham się przed ekranem jak głupia. A co do szablonu to w zakładce "szablon" jest link ;))

      Usuń
    3. Haha a nie jestem nikim szczególnym. Zwykłą taką sobie malutką(grr) osóbką. Ale wiesz jeśli już masz płakać to tylko i wyłącznie ze szczęścia :)
      A teraz już już do roboty, bo chcę wiedzieć jak to dalej będzie z Olivią ;p

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś/aś rozdział zostaw po sobie ślad. Jeśli piszesz własnego bloga to wiesz jakie to ważne.
Komentarz= Motywacja